"Jutro trzeba oddać pracę na konkurs z angielskiego" zakomunikowała córka późnym popołudniem. Akurat usiadłam z kawą i książką...
Praca plastyczna - flaga jednego z pięciu krajów anglojęzycznych, technika dowolna.
Moje dziecię, podobno uzdolnione plastycznie, żadnemu konkursowi nie przepuści.
Z wyborem flagi nie było problemu - "ta z gwiazdkami". Gorzej z techniką i materiałami. Farby i kredki zostały odrzucone jako zbyt proste.
Bibuła, wycinanki, wydzieranki? Albo plastelina? Kolory nie takie albo "wyszło", przecież koniec roku szkolnego.
"Słuchaj... Twoja siostra ma taką sukienkę w biało-czerwono-granatowe pasy..."
"Mówi, żebyś swoją sobie pocięła a Ty przecież takiej nie masz!"
Ale mam pudełko pełne nici i włóczek, które muszę zużyć.
"Okey... bierz swoje szydełko i działamy".
Robienie łańcuszków poszło nam dosyć sprawnie. Potem przyklejanie na mieszankę magic'u i zwykłego kleju do papieru. Na koniec podklejenie tektury i włalaaa!
"Jak flaga?" pytam następnego dnia?
"Pani po prostu padła".
Hmm... ogłoszenie wyników konkursu 14 czerwca.
Naprawdę pomysłowo i pracochłonnie. Bardzo podoba mi się pomysł na tę niebieską część. I że tak pięknie maleństwo szydełkuje! Talent po mamie!
OdpowiedzUsuńDziękuje w imieniu maleństwa:-)
Usuń